- Będziemy zlikwidowani wszyscy! – szepcze pewnej nocy Józkowi, z którym dzieli pryczę.
- Marian, trzeba stąd uciekać! Pamiętasz miejsce gdzie możesz się ukrywać?-
- Tak, twoja wieś Krępa. Około 300 km. stąd, w centrum Polski.-
- My jesteśmy rodziną prostą, bardzo biedną, ale cię przyjmą. Wiesz, jest nas sześcioro. Najmłodsza ma na imię Jasia, najładniejsza panienka z całej okolicy. Pamiętasz mój partyzancki pseudonim?
- Dąb.
- Ukradłeś lekarstwa dla ruska? Nie jest już w stanie się podnieść, biedaczek. A i węgrzyn się kończy.-
- Tak, zwinąłem coś tam. Trzymaj też jabłko. Dał mi je Hans, ten oficer co zawsze przymyka oko na moje podkradania. Gdyby nie on...-
- O, jak pachnie to jabłko. W moim sadzie za domem rosło wiele jabłoni.- lamentuje Józek
- Przypomina mi jabłko z moich ostatnich urodzin. - wzdycha Marian.
Pożerają to jabłko chowając głowy pod koc. Najsmakowitsze, najwspanialsze jabłko jakie jedli w swoim życiu.
Jakiś głos z żydowskim akcentem przerywany gwałtownym kaszlem, błaga.
- I mnie! Jeden kęs! I mnie! Proszę!
Skórka, nasiona, mizerny i suchy listek przyczepiony do ogonka, wraz z tym ogonkiem zdrewniałym i twardym zostały pieczołowicie podzielone i schrupane.
- Marian, trzeba stąd uciekać! Pamiętasz miejsce gdzie możesz się ukrywać?-
- Tak, twoja wieś Krępa. Około 300 km. stąd, w centrum Polski.-
- My jesteśmy rodziną prostą, bardzo biedną, ale cię przyjmą. Wiesz, jest nas sześcioro. Najmłodsza ma na imię Jasia, najładniejsza panienka z całej okolicy. Pamiętasz mój partyzancki pseudonim?
- Dąb.
- Ukradłeś lekarstwa dla ruska? Nie jest już w stanie się podnieść, biedaczek. A i węgrzyn się kończy.-
- Tak, zwinąłem coś tam. Trzymaj też jabłko. Dał mi je Hans, ten oficer co zawsze przymyka oko na moje podkradania. Gdyby nie on...-
- O, jak pachnie to jabłko. W moim sadzie za domem rosło wiele jabłoni.- lamentuje Józek
- Przypomina mi jabłko z moich ostatnich urodzin. - wzdycha Marian.
Pożerają to jabłko chowając głowy pod koc. Najsmakowitsze, najwspanialsze jabłko jakie jedli w swoim życiu.
Jakiś głos z żydowskim akcentem przerywany gwałtownym kaszlem, błaga.
- I mnie! Jeden kęs! I mnie! Proszę!
Skórka, nasiona, mizerny i suchy listek przyczepiony do ogonka, wraz z tym ogonkiem zdrewniałym i twardym zostały pieczołowicie podzielone i schrupane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz